Artysta malarz: geniusz głodujący, prawa nieznający
Stało się. Minął już miesiąc od wpisu „Obrazy w czasach zarazy” więc najwyższa pora na obiecany tam rzut oka na to w jaki sposób prawa autorskie malarzy są chronione i czy jakoś bardziej niż tych, co talentu nie mają i z własnej twórczości przez duże „tfu” nie żyją. Miało być klasycznie, czyli o prawach osobistych, majątkowych, problemach oraz złych przepisach, co to sypią piasek w szprychy talentu. Ale nie będzie. Właściwie to spodziewam się, że większość artystów malarzy skończy czytać ten tekst z pianą na ustach. A jeśli nie jesteś malarzem, to mam nadzieję, że dam Ci do myślenia.
Podobnie jak „Obrazy w czasach zarazy”, również ten wpis ilustrują portrety autorstwa Iwy Kruczkowskiej – Król wystawione w ramach wystawy „Babylon 3” w galerii „Pod Okiem” w Warszawie. Poza jednym, który wisi u mnie w salonie :).
ARTYSTA MALARZ POD LEPSZĄ OCHRONĄ PRAWA AUTORSKIEGO NIŻ WIĘKSZOŚĆ Z NAS
A skoro już o przepisach mowa, to – szok prawdziwy – polskie prawo autorskie chroni artystów malarzy lepiej niż większość z nas. I ma to sens, bo założenie jest takie, że utrzymują się z własnej twórczości.
Zacznijmy od tego, że tak ja wszystkim, ze mną włącznie, przysługują im osobiste i majątkowe prawa autorskie. O tym czym te prawa się między sobą różnią i na co zwracać uwagę w przypadku zawierania umowy o przeniesienie własności autorskich praw majątkowych pisałam już we wpisie o nabywaniu i zbywaniu praw autorskich w umowach .
Poza zbyciem autorskich praw majątkowych do obrazu, malarz może też udzielić licencji na korzystanie z obrazu komuś innemu. Na przykład galerii czy wydawnictwu, które chce zilustrować książkę jego twórczością. O tym jak zawrzeć dobrą umowę licencyjną pisałam we wpisie o prawach autorskich w umowach licencyjnych, więc również odsyłam do lektury.
Poza tym, artysta malarz ma jeszcze dodatkowe możliwości ochrony praw do swoich obrazów.
Po pierwsze, art. 19 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych daje malarzowi oraz jego spadkobiercom (ustawowym i testamentowym) prawo do wynagrodzenia od każdorazowej profesjonalnej sprzedaży egzemplarza obrazu. Z tym, że żeby artysta malarz lub jego spadkobiercy mogli się domagać takiego wynagrodzenia, sprzedawać musi profesjonalista.
Po drugie, nie ma przeszkód żeby artyści malarze powierzyli ochronę sowich prawa autorskich organizacji zbiorowego zarządzania prawami autorskimi zgodnie z przepisami ustawy o zbiorowym zarządzaniu prawami autorskimi i prawami pokrewnymi z dnia 15 czerwca 2018 r. (Dz.U. z 2018 r. poz. 1293).
I teraz zobaczmy jak ta dodatkowa ochrona działa w praktyce.
ARTYSTA MALARZ I DODATKOWE PIENIĄDZE ZA DROIT DE SUITE
Droit de suite to nic innego jak prawo artysty malarza ( i nie tylko) lub jego spadkobierców (ustawowych i testamentowych) do wynagrodzenia w przypadku sprzedaży oryginałów utworów przez profesjonalistę (np. galerię lub dom aukcyjny). Wynagrodzenie od KAŻDEJ profesjonalnej sprzedaży płaci artyście lub jego spadkobiercom nabywca dzieła.
Ani galeria ani dom aukcyjny nie ponoszą tu żadnych kosztów i jedyne co powinny zrobić to doliczyć kwotę wynagrodzenia do ceny obrazu. W Europie to standard , ale już w takich np. Stanach w ogóle nie ma droit de suite.
Zgodnie z polskimi przepisami wynagrodzenie z odsprzedaży profesjonalnej obrazu jest najbardziej Ci się należy. Jest obliczane procentowo i wynosi od 5% wzwyż od ceny sprzedaży. Ilość procent zależy od tego za jaką cenę profesjonalista sprzedał Twój obraz lub inny utwór. Szczegóły obliczeń znajdziesz we wspominanym już przeze mnie powyżej art. 19 prawa autorskiego.
I dla jasności, nasza ustawa mówi o wynagrodzeniu należnym od każdej profesjonalne sprzedaży egzemplarza dzieła. Nigdzie nie używa francuskiego droit de suite, ale bardzo często tym terminem posługują się prawnicy kiedy mówią o art. 19.
Czemu? Bo pomysł wynagrodzenia od takiej odsprzedaży został po raz pierwszy wcielony w życie we Francji no i ,jak sądzę, „droit de suite” brzmi tak przyjemnie artystyczno-intelektualnie, prawda? A tymczasem tłumaczeniu na polski to banalne „prawo odsprzedaży”. Dużo mniej światowo i intelektualnie.
Ważne, żeby pamiętać, że w całym wynagrodzeniu dla artysty malarza (lub jego spadkobierców) z tytułu profesjonalnej sprzedaży dzieła tkwią 2 haczyki.
Po pierwsze, większość firm czy też osób zajmujących się profesjonalnym obrotem dziełami sztuki w Polsce jeszcze do niedawna udawała, że „pierwsze słyszą” o jakiś wynagrodzeniu z tytułu prawa odsprzedaży.
To się na szczęście zmienia od mniej więcej 2016r. , bo są już tacy, co zażądali wynagrodzenia z prawa odsprzedaży w sądzie i oczywiście wygrali. Najgłośniejsze są ostatnie wygrane Laury Paweli oraz Wilhelma Sasnala z największym domem aukcyjnym w Polsce czyli Desa Unicum.
Czyli warto się o wynagrodzenie z prawa odsprzedaży upominać. Z tym, że jest dodatkowy haczyk: to Ty artysto malarzu musisz się o nie upomnieć. Na razie nie ma obowiązku żeby dom aukcyjny, galera czy inny profesjonalista, Cię informował o sprzedaży egzemplarzy Twoich prac.
Innymi słowy: musisz pilnować swoich spraw. Innego wyjścia nie ma. Takie są przepisy. Sam musisz na bieżąco śledzić i sprawdzać aukcje i wystawy. Żeby się upomnieć i wynagrodzenie z droit de suite.
Co ważne, prawa do wynagrodzenia z tytułu profesjonalnej sprzedaży egzemplarza dzieła, nie możesz się zrzec. Jest niezbywalne i żadne regulaminy czy umowy nie mogą tego prawa ograniczyć. Z tym, że uwaga: moim zdaniem nie ma przeszkód żebyś się zgodził w umowie, że nie będziesz tego prawa wykonywał. NIGDY NIE ZGADZAJ SIĘ NA TAKI ZAPIS. Jest dla Ciebie skrajnie niekorzystny i fatalnie świadczy o galerii czy domu aukcyjnym.
ARTYSTA MALARZ A ZBIOROWE PRAWA AUTORSKIE CZYLI A KYSZ!
Artyści malarze mogą także liczyć na dodatkową ochronę ze strony organizacji zbiorowego zarządzania prawami autorskimi (OZZ). Taką możliwość daje obecnie obowiązująca od 9 lipca 2018 r. ustawa o zbiorowym zarządzaniu prawami autorskimi i prawami pokrewnymi (ale wcześniej taka ochrona również była możliwa).
O co w skrócie chodzi? Idea jest taka, że OZZ może zamiast artystów malarzy strzec ich praw autorskich, a w zakresie powierzonym umową, również je wykonywać. Co najważniejsze, również dochodzić należnych odszkodowań kiedy te prawa są łamane.
To znaczne ułatwienie, bo taka galeria, która miga się od wypłacenia wynagrodzenia z tytułu droit de suite miałaby do czynienia z OZZ, a oszukany malarz nie musiałby dochodzić swoich praw samodzielnie.
OZZ zostaje się po spełnieniu wymogów wskazanych w ustawie o zbiorowym zarządzaniu prawami autorskimi i prawami pokrewnymi i po otrzymaniu zezwolenia od Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Niestety. Jako artysta malarz nie masz co obecnie liczyć na taką zbiorową ochronę, bo Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego cofnął decyzję o wydaniu Związkowi Polskich Artystów Plastyków zezwolenia na zbiorowe zarządzanie prawami autorskimi do utworów plastycznych, udzielone decyzją Ministra Kultury i Sztuki z dnia 1 lutego 1995 r. W efekcie Związek Polskich Artystów Plastyków przestał być OZZ z końcem 2019r. Co więcej to właśnie ZPAP zwrócił się do Ministra z prośbą o cofnięcie decyzji. To nie była inicjatywa Ministra. Wręcz przeciwnie. Odsyłam do treści decyzji, jeśli mi nie wierzysz.
I tutaj jest pies pogrzebany. No, bo skoro samorząd artystów plastyków nie jest zainteresowany strzeżeniem ich praw, to kto ma być?
ARTYSTA MALARZ NIE MA GŁOWY DO PRZYZIEMNYCH DETALI
Sami artyści malarze, chyba też nie są. Świetny przykład to to nieszczęsne wynagrodzenie z droit de suite. Przepis art. 19 prawa autorskiego prawa autorskiego obowiązywał cały czas, ale… po prostu nie był wykonywany. A dlaczego nie był i galerie czy domy aukcyjne go olewały ? Bo nie musiały, bo są duże, BO ARTYŚCI NIE NACISKALI – jak powiedział Wilhelm Sasnal w rozmowie przeprowadzonej z nim i Laurą Pawelą przez magazyn „SZUM” w lutym 2019r
W ogóle serdecznie wszystkim artystom i nie-artystom polecam tę rozmowę. Bardzo pouczająca. I do poczytania w sieci. Szum zatytułował ją : „Walczcie o swoje, walczcie o „droit de suite”!
Padają tam bardzo interesujące spostrzeżenia na przykład to, że artyści zwykle nie czytają tego co podpisują. Poza tym notorycznie nie upominają się o swoje, bo, jak powiedziała Laura Pawela, : „ Artyści nie chcą się szarpać, nie mają siły, czasu, boją się, że przegrają proces i będą musieli opłacić jego koszty . (…)”
Nie mają czasu, nie czytają tego co podpisują, a jak galeria nic im nie daje do podpisania, a często gęsto każe sobie jeszcze płacić za wynajęcie powierzchni na wystawę, to nie protestują. Tak. Jeśli nie orientujesz się w realiach rynku sztuki w Polsce, to tak to właśnie wygląda.
Kiedy to się zmieni? Moim zdaniem, tylko w tedy kiedy artyści aktywnie zaczną się upominać o swoje prawa. Pamiętaj, że bez nich galerie, muzea i domy aukcyjne po prostu by nie istniały. Tym bardziej obecnie, kiedy każdy malarz może po prostu stworzyć własną stronę i wystawić obrazy w sieci sam, bez pośrednictwa galerii realnej czy internetowej.
ARTYSTA MALARZ NIE MA CZASU NA ZGŁĘBIANIE PRAW AUTORSKICH
I teraz musisz sobie artysto malarzu zadać szczere pytanie: czy Ty faktycznie wiesz jakie prawa autorskie do Twoich własnych obrazów masz? I…czy jesteś w ogóle zainteresowany takimi detalami jak przepisy ?
Sporo światła na to, do jakiego stopnia artyści są zainteresowani własnymi prawami autorskimi dała ankieta i rozmowy z uczestnikami szkolenia „Sztuka prawem chroniona” zorganizowanego w końcu 2018r. na 3 czołowych uczelniach plastycznych w Polsce.
Okazało się, że artyści plastycy średnio odróżniają swoje prawa autorskie osobiste do dzieł od praw majątkowych. 92% badanych w ogóle nie potrafiła praw osobistych wskazać.
Jeśli chodzi o majątkowe prawa autorskie, to wiedzą, że takie są ,ale już ich naruszeń wskazać nie potrafią.
Wniosek? Artyści plastycy są w większości kompletnie niezainteresowani tym, z czego tak naprawdę żyją czyli z wykonywania praw autorskich do własnych dzieł. A z tego przecież w gruncie rzeczy drogi artysto malarzu żyjesz, prawda? Więc czemu Cię to nie interesuje? Jeśli nie znasz własnych praw, to jak możesz oczekiwać, że inni będą ich przestrzegać?
Mogę tu analizować umowy z galeriami, pisać czego nie podpisywać, omawiać dokładnie prawa autorskie, ale… po co, skoro Ty i tak nie jesteś zainteresowany?
PRAWDZIWY ARTYSTA TO GŁODUJĄCY PÓŁBÓG MUŚNIĘTY SKRZYDŁEM MUZY
A dlaczego nie jesteś ?
Coś mi się zdaje, że sporo, jeśli nie większość, polskich artystów plastyków nie traktuje sztuki jako towaru, który należy sprzedać. To raczej ich sposób na życie. Życie natchnione, bohemiczne, pełne „udręki i ekstazy”. I to podejście ma realne przełożenie na rynek sztuki w Polsce.
Malarz ma być biedny i tworzyć na poddaszu dopóty, dopóki jego geniusz nie zostanie wreszcie odkryty. I dopiero wtedy jego dzieła pójdą za miliony. Żeby wcześniej podjął jakieś próby spieniężenia swych wysiłków, to obraza artystyczna po prostu.
Dlatego jakieś tam studiowanie prawa autorskiego, to zajęcie niegodne prawdziwego twórcy.
Jeden z uczestników szkoleń „Sztuka prawem chroniona” stwierdził, że : „ile razy weźmie udział w takim wydarzeniu, tym mniejszym artystą z niego wychodzi”.
Acha. No to wszystko jasne. Niestety obawiam się, że ani rynek sztuki w Polsce ani sytuacja artystów plastyków się nie poprawi dopóki większość nie wpadnie na to, że sztuka to towar. Taki jak każdy inny.
Czyli jeśli chcesz żyć z tego co namalujesz, to po pierwsze musisz pracować za trzech, bo nie jest to towar pierwszej potrzeby jak dajmy na to chleb. Czyli trzeba się napracować żeby potencjalny klient kupił.
A po drugie, musisz, ale to MUSZISZ znać zwoje prawa. Bez tego ani rusz. Zwłaszcza w kontakcie z profesjonalnym pośrednikiem żyjącym ze sprzedaży dzieł sztuki. A żeby je poznać, również potrzebny jest wysiłek.
Pozdrawiam, Prawstoria