Wady blogowania. O czym bloger Ci nie powie.
Stało się. To będzie mój setny wpis na blogu. Czyli pora na małe podsumowanie czego się przez tych 99 wpisów nauczyłam. Nie będę pisała o zaletach i korzyściach z bloga, bo na ten temat już chyba napisano wszystko. Więc nie ma sensu. Za to skupię się na tym jakie wady blogowania dostrzegam. O tym blogerzy albo milczą albo temat zbywają. Tymczasem wad blogowania jest sporo.
WADY BLOGOWANIA: CZAS, CZAS I JESZCZE RAZ CZAS
Dla mnie podstawową wadą blogowania jest czas, a właściwie jego brak. To jest bardzo czasochłonne zajęcie. Jeśli chcesz napisać w miarę dobry tekst z zachowaniem reguł blogowania oczywiście. Jeśli o mnie chodzi, to dużo łatwiej pisało mi się teksty naukowe czy tzw. prozę (no, robiłam takie rzeczy wyobraź sobie :):).
Jeśli chcesz napisać dobry tekst, a Twój blog jest specjalistyczny, to zajmie Ci to jeszcze więcej czasu. Żadne tam 2 godzinki jak piszą niektórzy wytrawni blogerzy. W dwie godzinki, możesz machnąć jakiś lifestile’owy bzdecik, ewentualnie przepis na babeczkę.
Przygotowanie solidnego, specjalistycznego tekstu to czas, poświęcony nie tyle na samo pisanie, co na zebranie materiałów, przemyślenie jak tekst ma wyglądać , znalezienie i dobranie odpowiednich zdjęć, opis zdjęć itd. A do tego trzeba ogarnąć jeszcze podstawy pozycjonowania. Na początku przygody z blogowaniem to był dla mnie dramat. Spędzałam nad każdym wpisem długie godziny.
Teraz jest znacznie lepiej, ale to wciąż zajmuje masę czasu. Na pewno nie „dwie godzinki”. I tę świadomość trzeba mieć. Jeśli masz rodzinę i pracę, a blogujesz tak jak ja czyli hobbystycznie, to masz chroniczny niedoczas, co odbija się i na jakości wpisów i na jakości Twojego życia pozablogowego. Cudów nie ma, a doba ma tylko 24 godziny.
CAŁKOWITY LUB CZĘŚCIOWY BRAK ZROZUMIENIA ZE STRONY NAJBLIŻSZYCH
Jeśli chodzi o wady blogowania, brak zrozumienia ze strony rodziny, przyjaciół, znajomych, to absolutny top. Oczywiście ma to po części związek z czasem. Albo blogujesz albo zajmujesz się czymś innym.
Na przykład potomstwem, dodatkowym zleceniem, sprzątaniem albo w ogóle czymś bardziej pożytecznym niż wypisywanie jakichś „pierdół w internecie”. Jeśli masz szczęście, to najbliżsi potraktują Twoje blogowanie jako niegroźne dziwactwo, ale i tak będą Ci przeszkadzać. Łazić po pokoju kiedy akurat piszesz albo wręcz domagać się twojej natychmiastowej atencji, bo akurat TERAZ czegoś potrzebują, o sarkastycznych, kąśliwych uwagach nie wspomnę itd.
U mnie to prawdziwa walka o każdy kwadrans. Jest naprawdę ciężko, tym bardziej , że 5 dni spędzam w pracy, z której muszę jeszcze dotrzeć do domu. Czyli na pisanie zostają mi weekendy albo noce ewentualnie.
WADY BLOGOWANIA: TO NAPRAWDĘ CIĘŻKA PRACA
Tak. Blogowanie to naprawdę bardzo ciężka praca jeśli robisz wszystko sam: od zbierania materiałów, po pisanie, zdjęcia i stronę techniczną. Ja czasami mam naprawdę dość. Jak każdy. Tylko, że masa blogerów się do tego nie przyznaje.
WADY BLOGOWANIA CZYLI AMATOR NIE „WYGRA” Z PROFESJONALNYM BLOGEREM
Kolejną wadą blogowania jest to, że poznajesz banalne lecz bolesne prawdy na własnej skórze. Na przykład tę, że taki jak ja bloger- hobbysta nie „wygra” z profesjonalistą. Dlaczego i o co mi w ogóle chodzi z tym „wygrywaniem”?
Cóż, po pierwsze, są osoby, które żyją z blogów. A przynajmniej tak utrzymują. Publikują 2-3 wpisy tygodniowo lub nawet częściej. Do tego te wszystkie posty są maksymalnie dopieszczone i treściowo i graficznie.
Ty nie masz na to czasu, ja nie mam na to czasu – próbowałam. Po prostu to niewykonalne w trybie praca- dom. Sądzę, że wiele osób poddaje się i przestaje blogować właśnie dlatego, że porównują się z tzw. „profesjonalnym blogerem” . W efekcie w internecie nie pojawia się masa naprawdę ciekawych treści, za to sieć zalewa potok dobrze opakowanych graficznie i wypozycjonowanych śmieci.
Nigdy, przenigdy nie porównuj się z tzw. „profesjonalnym blogerem”. W ogóle nigdy, przenigdy z nikim się nie porównuj! Po prostu pisz i zobacz jak Ci idzie. Jeśli okaże się, że to lubisz, to pisz dalej. Nie ważne czy Cię czytają czy nie. Jak mają Cię zacząć czytać, to zaczną. Jak nie, to nie, ale …to nie powinno mieć wpływu na Twoje pisanie. Sam zadecydujesz kiedy przestać.
Jeśli jednak czujesz się wciąż zdołowany tym, że nigdy nie dasz rady nawet robić nawet połowy tego, co profesjonalni blogerzy (doskonale wiem jak trudno jest się przestać porównywać z innymi), to wiedz, że oni nierzadko w ogóle nie tworzą swoich blogów osobiście. Oficjalnie nikt się do tego nie przyzna, ale to wbrew pozorom widać. Prawda jest taka, że sporo profesjonalistów zleca tworzenie postów innym profesjonalistom, którzy po prostu żyją z pisania. Niestety jeśli chodzi o wady blogowania, to główną są też mity, które zręcznie podtrzymują sami blogerzy, spece od marketingu, PR, pozycjonowania oraz „budowania swojej marki w sieci”.
A skoro o mitach mowa.
MIT ŁATWEGO I SZYBKIEGO ZAROBKU
Mit o szybkim, łatwym i ogromnym zarobku to jest jedna z największych wad blogowania .
Świetnie to widać kiedy zaczynasz sam blogować. Wtedy tak naprawdę orientujesz się jakie iluzje ludzie sprzedają i jak niesamowicie dużo wysiłku wkładają w to, żeby zbudować wizerunek siebie jako opływającego we wszelkie dostatki blogera.
Tymczasem w większości przypadków, to bzdura. Albo nie utrzymują się z bloga, tylko prowadzą jakiś biznes „podczepiony” pod bloga. Albo po prostu ktoś ich utrzymuje. Na dobitkę ten biznes przy blogu jest często bardzo kruchy, chociaż w sieci kreują się na „ekspertów”, „pionierów” „liderów w branży”, „autorów kilku poczytnych blogów”.
Pompowanie całej tej wydmuszki sukcesu i sprzedawanie tego innym jest dla mnie tyleż głupie, co niezrozumiałe. Nigdy nie pojmę po co to robić. Oczywiście są na pewno w Polsce blogerzy utrzymujący się wyłącznie z bloga, ale uważam, że to garstka, a ich zarobki nie są tak oszałamiające jakby chcieli.
BRAK PROFESJONALNEGO WSPARCIA TECHNICZNEGO DLA MAŁYCH BLOGERÓW
Nawet jeśli masz fajny pomysł na bloga i potrafisz pisać, najczęściej potrzebujesz wsparcia technicznego żeby zacząć i kontynuować. Domeny, hostingi, stworzenie strony od zera, wsparcie strony opartej na Wordpressie. Samo poruszanie się po kokpicie Wordpressa jeśli korzystasz z tej platformy. To wcale nie jest łatwe. Musisz się tego nauczyć.
Zanim się nauczysz, fajnie by było mieć pomoc profesjonalisty. Na rynku jest sporo firm, które, jak utrzymują „żyją z tego żeby pomagać początkującym blogerom” , „starają się bardziej niż inni” , „ich pasją jest opieka nad stronami w Wordpress”.
Tylko, że moje (i nie tylko) dotychczasowe doświadczenia są takie, że większość tych profesjonalistów zdaje się być kompletnie niezainteresowana małymi blogerami.
Przekonałam się o tym bardzo boleśnie w 2019r. i opisałam moje perypetie ze szczegółami we wpisie „Opieka nad blogiem: przygody i lekcje”.
Żeby było ciekawiej, to musiałam ten tekst sprzed ponad roku ostatnio zmienić, ponieważ znienacka zgłosił się do mnie CEO jednej z takich firm zapewniających rzekomo kompleksowe wsparcie blogerom.
CEO (czyli z ang. Chief Executive Officer) zarządzający, jak sam podaje na swojej stronie 3 (słownie: trój) osobowym zespołem, z zachowaniem standardów najwyższej kultury zagroził mi sądem jeśli nie zmienię wpisu. W jego mniemaniu wpis na moim blogu był zagrożeniem dla jego marki i usług, które świadczy.
Podkreślam, to był CEO firmy oferującej kompleksowe wsparcie dla blogujących. Do tego, o czym się ze zdumieniem przekonałam kiedy 2 dni teamu zaczęłam sprawdzać kto to w ogóle jest i co to za firma, pan prowadzi również bloga prowadzeniu biznesu!
Czy Ty doceniasz ten przebłysk geniuszu polskiej szkoły zarządzania, pardon, managementu ?
No przecież to jest zupełnie oczywiste. Początkujący bloger pisze o swoich perypetiach ze znalezieniem profesjonalnego wsparcia technicznego, za które jest gotów zapłacić. Ty jesteś przedsiębiorcą, który te usługi oferuje. Bloger w życiu o Twojej firmie nie słyszał, co robisz?
Przede wszystkim, jako jeden z „leaderów branży ” czujesz się zagrożony wpisem. Jako wytrawnemu biznesmenowi aspirującego do tego, żeby ten biznes prowadzić nie wpadasz na pomysł, żeby napisać do blogera wytłumaczyć dlaczego czujesz się zagrożony jego wpisem i w związku z tym prosisz o ewentualne przeredagowanie. Przy okazji mógłbyś jeszcze na przykład zaoferować swoje usługi.
Jeśli faktycznie jesteś dobry to byś zarobił i miał kolejnego zadowolonego klienta plus zmieniony wpis oczywiście. Ale nie, Ty walisz z grubej rury: niech zmieni co ma zmienić, aby „uniknąć rozpoczynania formalnej, prawnej procedury”.
Rozumiesz co tu się właśnie stało? Polski biznesmen woli zaryzykować długą batalię sądową, której wynik jest, delikatnie rzecz ujmując, mocno niepewny, niż podejść do Ciebie jak do człowieka i potencjalnego klienta.
Zapewniam wszystkich, że pierwszy raz o CEO i jego firmie dowiedziałam się 2 dni temu i nie życzę sobie być z tym panem kojarzona. Przeraża mnie fakt, że ten wpis z 2019 r. mógł być odebrany jako rodzaj reklamy usług tego pana.
Polska szkoła zarządzania nigdy nie przestanie mnie zadziwiać swoimi metodami prowadzenia biznesu.
Kiedyś powinnam popełnić o niej osobny wpis, bo miałam okazję doświadczyć tejże filozofii i jako klient i jako pracownik. Do tego uważam, że wszelkie przejawy tej metody należy bezwzględnie tępić. I to w interesie nas wszystkich.
Póki co, polecam wywiad z panem Jackiem Jacaszkiem z portalu InnPoland.pl o wiele mówiącym tytule „Polska szkoła zarządzania? To chłop w walonkach”.
Wracając do tematu, mali blogerzy to prawdziwa nisza do zagospodarowania jeśli chodzi o wsparcie techniczno-graficzne.
I teraz clue czyli pytanie, po co ja w takim razie to ciągnę skoro wady blogowania są oczywiste i wcale niemałe ?
Kurde. No, po prostu to lubię
I tak na marginesie, wciąż szukam wsparcia technicznego mojego bloga. Chętnie też podliftingowałabym szatę graficzną. Więc zainteresowanych zapraszam do kontaktu.
Nie tracę nadziei, że może jednak gdzieś tam ktoś się znajdzie .
Pozdrawiam, Prawstoria