Twórczość sztucznej inteligencji: wolny dostęp czy ochrona ?
W poprzednim wpisie było już o problemach jakie sprawia i biznesowi i prawnikom twórczość sztucznej inteligencji, więc teraz pora na parę słów o pomysłach na prawną ochronę utworów AI.
Czy to możliwe żeby prawo autorskie nie chroniło programów, obrazów, projekty domów czy książek stworzonych przez sztuczną inteligencję? Czy wolny, bez licencyjny dostęp do utworów sztucznej inteligencji miałby w ogóle sens? A może warto wyposażyć samą AI w prawa autorskie? A jeśli nie ją, to kogo?
PRAWNA OCHRONA TWÓRCZOŚCI NA RAZIE GŁÓWNIE DLA LUDZI
Obecnie większość ustawodawców na świecie, a także przepisy praw międzynarodowego i unijnego dotyczące własności i ochrony praw autorskich przyznają taką możliwość wyłącznie ludziom. Są pewne wyjątki, o czym też pisałam, ale co do zasady oryginalnym autorem dzieła musi być człowiek. I to nawet gdyby cześć praw autorskich przechodziła automatycznie po stworzeniu dzieła na nie-człowieka. Takim nie- człowiekiem, a jednak właścicielem autorskich prawa majątkowych do utworu, jest na przykład pracodawca w stosunku do dzieł, w tym tez programów komputerowych, wytworzonych przez pracownika, o ile powstały w ścisłym związku z wykonywaną pracą. A przynajmniej tak sprawę regulują polskie przepisy.
Zdecydowana większość, o ile nie wszystkie systemy prawne na świecie wiążą bycie autorem z elementem kreatywności, unikalnego, oryginalnego i odkrywczego wkładu w stworzone dzieło. I teraz uwaga, zdaniem znakomitej większości ekspertów od prawa autorskiego twórczość sztucznej inteligencji absolutnie nie mieści się w ramach obecnie obowiązującego prawa. Nawet gdyby sama namalowała obraz, napisała książkę, czy napisała program komputerowy, praw autorskich do nich mieć nie może. No bo ani nie jest człowiekiem ani nie ma osobowości prawnej.
TWÓRCZOŚĆ SZTUCZNEJ INTELIGENCJI BĘDZIE WARTA MILIONY DOLARÓW
Prawo autorskie musi sobie jednak jakoś z tym fantem poradzić, bo twórczość sztucznej inteligencji może być w przyszłości warta miliony, jeśli nie miliardy, dolarów.
Wyobraź sobie obrazy podobne do Nowego Rembrandta tworzone na zamówienie przez sztuczną inteligencję albo ultra zaawansowane oprogramowanie napisane przez AI. Widzisz o jakim potencjale mówię? Czy słyszysz już brzdęk złotych monet? Ktokolwiek będzie miał majątkowe prawa autorskie do twórczości sztucznej inteligencji może się nieźle obłowić. Ba, podejrzewam, że da się zostać milionerem w pół roku. O ile nie krócej i nie multimilionerem. Nie żartuję. Po prostu jestem realistką.
A MOŻE WOLNY DOSTĘP DO TWÓRCZOŚCI AI?
Pomysłów na rozwiązanie problemu jest kilka. I tak część ekspertów opowiada się za tym, żeby utwory stworzone przez sztuczną inteligencję po prostu nie były chronione prawem autorskim. Zwolennicy tego pomysłu twierdzą, że cokolwiek sztuczna inteligencja stworzy, powinno być dostępne dla każdego. Taki pomysł na totalną licencję typu open source. Za taką propozycją opowiada się na przykład część członków Europejskiego Stowarzyszenia Praw Autorskich (European Copyright Society – ECS). Podczas swojej dorocznej konferencji w maju 2018 r. członkowie stowarzyszenia czyli śmietanka europejskich wykładowców akademickich specjalizujących się w prawie autorskim, zastanawiała się nad problem praw autorskich do twórczości sztucznej inteligencji. Dyskusja była bardzo ciekawa o tyle, że jak dla mnie daje kompletny przegląd wszystkich pomysłów jakie obecnie na ten temat mają eksperci od prawa autorskiego. Niestety streszczenie dyskusji jest dostępne tylko po angielsku, ale i tak serdecznie polecam.
BLASKI I CIENIE WOLNEGO BEZPŁATNEGO DOSTĘPU
Wracając do pomysłu: utwory stworzone przez sztuczną inteligencję jako wspólne dobro ludzkości nie chronione prawem autorskim. Ma niestety sporo przeciwników. Po pierwsze, nikt nie będzie mógł zarabiać na majątkowych prawach autorskich. Po drugie część ekspertów obawia się, że nagły zalew rynku wysokiej jakości utworami typu oprogramowanie napisane przez sztuczną inteligencję, po prostu popsułoby rynek. Masa programistów przestałaby mieć pracę. Zresztą nie tylko programistów, bo podobny los mógłby spotkać też na przykład dziennikarzy, pisarzy, czy architektów. Wszędzie tam, gdzie utwory stworzone przez AI mogłyby być wykorzystane, a dostęp do nich byłby całkowicie wolny i bezpłatny, rynek by się załamał. Śmiem również twierdzić, że sporo, jeśli nie i większość globalnych korporacji z branży IT czy mediów, po prostu by upadła.
Co ciekawe, nikt się jakoś nie zastanawia nad tym jakie korzyści może przynieść wolny i bezpłatny dostęp do twórczości sztucznej inteligencji. I to dopiero jest interesujące.
Pomyśl na przykład co by się stało gdyby nagle cała, podkreślam cała ludzkość zyskała wolny dostęp do podręczników czy literatury fachowej tworzonej przez sztuczną inteligencję. Pamiętaj, że wciąż w bardzo wielu miejscach na świecie edukacja to luksus. Dla Ciebie to oczywistość, ale Ty miałeś szczęście, bo mieszkasz w kraju rozwiniętym (kolejny raz przypominam, że według OECD Polska już dawno przestała być krajem rozwijającym się). A teraz pomyśl jeszcze jakie możliwości dałby wolny dostęp do dowolnego typu oprogramowania napisanego przez AI. Takiemu Billowi Gatesowi czy zarządom Apple lub Oracle’a pewnie włosy się jeży na głowie (i nie tylko) na samą myśl.
TO MOŻE JAKIEŚ PRAWA DO TWÓRCZOŚCI SZTUCZNEJ INTELIGENCJI DLA SAMEJ AI?
Jeśli brak ochrony prawnej utworów sztucznej inteligencji odpada, to może niech prawa autorskie należą do samej AI? Jeśli czytałeś moje poprzednie wpisy o odpowiedzialności cywilnej sztucznej inteligencji, a zwłaszcza ten o strachu przed Skynetem, to wiesz że to mrzonki. Skoro nadanie osobowości prawnej AI budzi tak skrajne emocje, to co dopiero pójście o krok dalej, czyli nadanie jej jakichś praw. I to jeszcze takich jak autorskie. Potencjalnie wartych miliardy.
Nie mniej jednak, technicznie można nadać prawa autorskie AI. I to dopiero byłoby ciekawe. Wyobraź sobie na przykład, że chcesz kupić licencję na oprogramowanie robota – programisty i zaczynasz z nim negocjować umowę licencyjną. Zresztą co tam robot. Idźmy dalej i powiedzmy, że chcesz kupić projekt domu od całkowicie wirtualnej sztucznej inteligencji. Kupiłeś. Teraz się okazuje, że coś w tym projekcie jednak nie gra. W normalnych warunkach pomaszerowałbyś do sądu, ale w tym wypadku drugą stroną transakcji nie jest człowiek. Ba, nawet nie byt materialny tylko program komputerowy. Rozumiesz o co chodzi ? Przynajmniej na razie przyznanie praw autorskich sztucznej inteligencji jest mocno ryzykowne. Bez jakiegoś „czynnika ludzkiego” chyba jednak się nie obejdzie.
Dlatego w kolejnym wpisie prześwietlę najpopularniejsze obecnie pomysły na prawa autorskie do utworów stworzonych przez sztuczną inteligencję. Wszystkie bazują na „czynniku ludzkim”. Ale pomysł, pomysłowi nie równy.
Pozdrawiam, Prawstoria