Sztuczna inteligencja a prawo przyszłości
Jeśli sądzisz, że sztuczna inteligencja to wciąż wymysł naukowców i pisarzy science-fiction, to się mylisz. Ona już to jest. Przyznaje dotacje, a nie długo również Cię osądzi i wyda wyrok. Spece od IT nie śpią. Kiedy piszę ten tekst, gdzieś na świecie, setki, a może i tysiące programistów pracuje nad jeszcze lepszą wersją oprogramowania, które zastąpi ułomnego człowieka. Podpis biometryczny, o którym pisałam w moich poprzednich wpisach, to naprawdę technologiczna era kamienia łupanego w porównaniu ze sztuczną inteligencją. Co to jest? Co może dla Ciebie zrobić jako obywatela? Co prawo ma do powiedzeni o sztucznej inteligencji? Czy elektroniczny urzędnik lub sędzia wypłaci Ci odszkodowanie w razie pomyłki?
SZTUCZNA INTELIGENCJA – CO TO TAKIEGO?
Definicji sztucznej inteligencji nie znajdziesz w kodeksach. W tym sensie problemy sztuczna inteligencja a prawo nie ma. Sama nazwa „sztuczna inteligencja” czyli w skrócie „SI” albo „AI” od angielskiego „artificial intelligence” powstała w 1956r. i wymyślił ją amerykański informatyk John McCarthy. Jeśli zajrzysz do słownika języka polskiego PWN, to się dowiesz, że sztuczna inteligencja to: „dział informatyki badający reguły rządzące zachowania mi umysłowymi człowieka i tworzący programy lub systemy komputerowe symulujące ludzkie myślenie”. Tak naprawdę nie ma dobrej i tylko jednej definicji sztucznej inteligencji. Upraszczając, sztuczna inteligencja to system, który automatycznie analizuje dane i potem sam wyciąga z tych danych wnioski. Sztuczna inteligencja jest tym lepsza, im więcej danych przeanalizuje i szybciej wyciągnie z nich wnioski. Oczywiście nie chodzi o samą szybkość, ale też o jakość i ilość tych wniosków. I jest tego więcej i są lepszej jakości, tym bardziej zaawansowana sztuczna inteligencja. To bardzo przypomina nasze, ludzkie myślenie, prawda? Twój mózg też analizuje dane (doświadczenia, wspomnienia, obserwacje) i wyciąga z nich wnioski. Wtedy myślisz. Oprogramowanie typu sztuczna inteligencja myśli podobnie i zazwyczaj znacznie, znacznie szybciej od Ciebie. Zresztą ode mnie też. Rzecz jasna jest jednak istotna różnica między Tobą czy mną a nawet najdoskonalszym istniejącym obecnie oprogramowaniem sztucznej inteligencji. Ludzkie myślenie to nie tylko prosta analiza danych. Kiedy podejmujesz decyzję, nigdy nie opierasz się tylko na samej logice. Każda ludzka decyzja i każdy wniosek są podejmowane pod wypływem emocji. Nawet kiedy jesteś w 100% spokojny i w stanie totalnego zen, to emocji nie wyłączysz. Taki już działa nasz gatunek. Niektórzy uważają, że w ludzkim myśleniu bierze udział jeszcze jakieś bliżej niezidentyfikowane „coś. Tego cosia w naszej kulturze nazywa się często „dusza”. Na razie oprogramowanie typu SI nie ma naszych emocji ani tym bardziej duszy. Nad imitacją emocji informatycy ostro pracują, z duszą może pójść nieco gorzej, ale jedno jest pewne: już teraz sztuczna inteligencja analizuje dane szybciej i dokładniej niż ludzie. I to nawet duże ilości bardzo skomplikowanych danych.
SZTUCZNA INTELIGENCJA BEZSTRONNIE PRZYZNA CI DOTACJE
Ta umiejętność szybkiej analizy danych jest wykorzystywana już praktycznie powszechnie. Wszystkie reklamy jakie trafiają do Ciebie na skrzynkę mailową albo linki reklamowe na Facebooku, podpowiedzi kolejnych kontaktów na LinkedIn czy kogo śledzić na Twitterze, to efekt pracy sztucznej inteligencji. Oczywiście, raczej tej najprostszej, ale jednak. Dane o tym jakie strony odwiedziłeś, czym się interesujesz, co podlinkowałeś/-aś, itd. są skrzętnie zbierane i obrabiane przez oprogramowanie typu SI. W ten sam sposób działa moderacja wpisów i kont na Facebooku czy Twitterze. Treści nie sprawdza człowiek tyko oprogramowanie. Tak, tak, to sztuczna inteligencja „zbanuje Cię na fejsie”.
Ale co tam reklamy i prosta moderacja. Są już tacy, którzy dostrzegli, że sztuczną inteligencję można spokojnie zapędzić do roboty w urzędzie i sądzie. Absolutnym pionierem takich rozwiązań jest Estonia. 1,3 milionowa republika stawia sprawę jasno: zamierzamy stać się jednym z najbardziej zaawansowanych technologicznie społeczeństw na świecie. Sztuczna inteligencja rozdziela tam już część państwowych dotacji dla rolników. Jak to się odbywa w praktyce? Rolnik składa wniosek online, wniosek jest sprawdzany pod kątem formalnym i prawnym przez oprogramowanie. Program decyduje o przyznaniu dotacji lub odrzuceniu wniosku. Co więcej, to już nie żywy inspektor, ale program sprawdza czy rolnik wykorzystał dotację zgodnie z wnioskiem. Jak? SI wykorzystuje do tego satelitarne zdjęcia pól zrobione przez satelity Europejskiej Agencji Kosmicznej (European Space Agency). Oprogramowanie porównuje obrazy sprzed przyznania dotacji i po jej przyznaniu. SI analizuje każdy piksel i w kilka sekund jest w stanie stwierdzić czy rolnik wykorzystał pieniądze zgodnie z wnioskiem, czy też nie. SI wysyła też rolnikowi powiadomieni smsem lub mailem na 2 tygodnie przed upływem terminu wykorzystania datacji, jeśli odkryje, że na zdjęciach wciąż nie widać, żeby rolnik zrobił użytek z dotacji. Zgodnie z danymi rządu Estonii, samo zastąpienie żywych inspektorów sztuczną inteligencją zaoszczędziło budżetowi państwa ok. 665.000 euro przez pierwszy rok wykorzystywania tej technologii.
I to mimo tego, że technologia nie jest idealna. Po pierwsze, są sytuacje kiedy porównywanie zdjęć pól „sprzed” i „po” przyznaniu dotacji nie wystarcza i na miejsce musi jednak pojechać żywy inspektor.
Po drugie, w razie odrzucenia wniosku o dotację przez sztuczną inteligencję, odwołanie wciąż rozpatrują ludzie. Nie zmienia to jednak faktu, że decyzję administracyjną o odrzuceniu wniosku podejmuje SI. Problem sztuczna inteligencja a prawo przestał już być wirtualny.
SZTUCZNA INTELIGENCJA WYDA NA CIEBIE WYROK
Estonia planuje pójść o krok dalej i od tego roku pracuje nad stworzeniem oprogramowania do automatycznego osądzania spraw i wydawania wyroków. Relacja sztuczna inteligencja a prawo zyska nowy, ultra-praktyczny wymiar. SI ma wydawać wyroki w prostych sprawach cywilnych. Takich, w których wartość przedmiotu sporu nie przekracza 7000 euro. Wieść obiegła media lotem błyskawicy w marcu tego roku, kiedy Ott Velsberg, estoński Goverment Chief Data Officer, potwierdził ten śmiały plan portalowi Wired. Oczywiście to rozpala emocje i budzi pytania, ale spokojnie. Po pierwsze nie wiadomo kiedy i czy w ogóle do takiego wdrożenia dojdzie. Ale gdyby doszło, to dla Estończyków w sumie żadna nowość, bo dokładnie w ten sam sposób działa już u nich wspominamy system przyznawania dotacji dla rolników. Nawet jeśli sztuczna inteligencja wyda wyrok w pierwszej instancji, to i tak ewentualna apelacja będzie rozpatrywana przez żywego sędziego. Czynnik ludzki wciąż będzie kontrolował program i oto chodzi. Problem zaczyna się kiedy usuniemy człowieka całkowicie z systemu. Dla mnie osobiście całkowicie nie do przyjęcia byłaby sytuacja, kiedy również odwołanie od wyroku wydanego w pierwszej instancji przez SI byłoby rozpatrywane przez inny program. Dopóki tak się nie stanie, kibicuję Estończykom, bo każda technologia jest po to żeby jej używać. Ważne, żeby używać mądrze. W tym przypadku, mądrze oznacza ścisłą współpracę prawników i speców od IT.
CZY DA SIĘ TO ZROBIĆ W POLSCE: SZTUCZNA INTELIGENCJA A PRAWO
Czy wprowadzenie sztucznej inteligencji do polskich sądów i urzędów ma sens? Oczywiście. Istnieje masa prostych spraw i decyzji administracyjnych, które spokojnie mogłyby by być wydawane przez SI. To samo z prostymi sprawami cywilnymi. W praktyce oznaczałoby to oszczędności i przyspieszenie pracy sądów i urzędów, bo i sędziowie i urzędnicy mogliby się skupić na bardziej skomplikowanych sprawach. Inna spawa, że część straciłaby pracę i musiała się przekwalifikować. No i oczywiście do wdrożenia rozwiązań SI, jest potrzebna solidna stracenia rozwoju i pieniądze. I strategię i pieniądze musi zapewnić państwo. Poza kwestiami technicznymi potrzeba też zmian w prawie, bo zgodnie z obowiązującymi przepisami nie ma możliwości żeby osądził Cię wirtualny sędzia. Póki co, w Polsce wydawać wyroki i inne orzeczenia sądowe mogą tylko żywi ludzie. Trochę lepiej podchodzi do sprawy kodeks postępowania administracyjnego, bo tam już decyzję i inne akty administracyjne wydają organy. Niestety, kłopot się zaczyna jak wczytamy się w ustawy, które regulują pracę poszczególnych organów. Tam już na sztuczną inteligencję miejsca brak.
KTO ZAPŁACI ZA BŁĄD SZTUCZNEJ INTELIGENCJI?
Prawdziwy kłopot prawny pojawi się kiedy sztuczna inteligencja popełni błąd. Co jeśli się okaże, że na przykład decyzja administracyjna wydana przez sztuczną inteligencję wyrządziła Ci szkodę? Kto powinien wypłacić w takiej sytuacji odszkodowanie? Przecież nie SI, bo ona nie ma osobowości prawnej ani majątku. W takim razie kto: państwo, twórcy oprogramowania, a może firma, która wdrażała SI? Tutaj jest już prawdziwy pies pogrzebany, bo nie tylko polskie, ale w ogóle prawo międzynarodowe nie nadąża za tym problemem.
Kłopot dostrzega z pewnością Unia Europejska zaczyna się coraz bardziej interesować wykorzystaniem sztucznej inteligencji w instytucjach unijnych i na wspólnym rynku. Oczywiście, takie zainteresowanie w sposób naturalny rodzi pytanie: sztuczna inteligencja a prawo unijne. Póki co prace i rozmowy na temat prawnego uregulowania rozwiązań SI trwają, ale UE ma już wspólną politykę na temat sztucznej inteligencji. Wyczytasz w niej, że Unia jest przeciwna odczłowieczonej SI i uważa że nie ma sztucznej inteligencji bez nadzoru czynnika ludzkiego. Jak to się przełoży na prawo unijne zobaczymy. Jedno jest pewne: sztuczna inteligencja zagości u nas na dobre i trzeba się na to przygotować. Nie da się zatrzymać postępu technologicznego, ale każda technologia musi być rozsądnie używana. Przez ludzi, nie roboty.
Pozdrawiam, Prawstoria