Zakaz konkurencji dla informatyków i freelancerów
Były już podstawy kary umownej, były też praktyczne przykłady zapisów o karach umownych , których absolutnie nie powinieneś podpisywać jako freelancer, informatyk czy samozatrudniony przedsiębiorca. Teraz pora na jeszcze jeden szlagier umów które opiniuję, czyli ograniczenie możliwości konkurencji z kontrahentem w trakcie i po zakończeniu zlecenia, świadczenia usług czy dostarczenia dzieła. Umowny zakaz konkurencji dla informatyków i freelancerów może mieć kolosalne skutki jeśli te zapisy są dla nich niekorzystne. Dlatego poniżej o tym co trzeba wiedzieć i czego się bezwzględnie wystrzegać żeby nie wyjść jak Zabłocki na mydle.
Zakaz konkurencji dla informatyków i freelancerów: only sky is the limit?
Po pierwsze musisz pamiętać, że działając jako freelancer czy samozatrudniony albo w ogóle jako strona umowy zlecenia, umowy o świadczenie usług czy umowy o dzieło, przepisy w żaden sposób nie regulują treści umownego zakazu konkurencji. Ani kiedy jesteś w trakcie wykonywania zlecenia, świadczenia usług czy wykonywania dzieła ani kiedy już skończyłeś. Więc, przynajmniej teoretycznie, będziesz zobowiązany do przestrzegania takiego zakazu jaki sobie z kontrahentem wynegocjujecie. Niestety, nie jesteś w tak dobrej sytuacji jak pracownicy, którym umowny zakaz konkurencji w trakcie i po ustaniu stosunku pracy określa Kodeks Pracy (konkretnie artykuły 101(1) do 101(3) kp). Co prawda ramowo i nie do końca dokładnie, ale zawsze.
Tymczasem zakaz konkurencji dla informatyków i freelancerów w umowach cywilnoprawnych ogranicza tylko jedna, jedyna rzecz: zasady współżycia społecznego. Żeby było trudniej, to ograniczenie samo w sobie jest bardzo płynne, bo ciężko czasem określić czym w ogóle są zasady współżycia społecznego i kiedy zostają przekroczone.
Do tego to ograniczenie potwierdzają nie tyle przepisy (w artykule 5 Kodeksu Cywilnego znajdziemy zapis, iż nikt nie może czynić ze swojego prawa użytku sprzecznego z , m.in. zasadami współżycia społecznego), co raczej orzecznictwo sądów z Sądem Najwyższym włącznie. Przy czym nasze sądy nie wypracowały jakiejś jednolitej reguły kiedy umowny zakaz konkurencji jest już niezgodny z zasadami współżycia społecznego. A to z tego, prostego powodu, że za każdym razem sytuacja jest inna, szczególna i trzeba ją dopiero przeanalizować, żeby ocenić.
Taki tok rozumowania potwierdził na przykład Sąd Najwyższy w wyroku z 11 września 2009r. o sygnaturze III CKN 579/01.
Zakaz konkurencji dla informatyków i freelancerów czyli konkret
W praktyce oznacza to dla Ciebie tylko jedno: lepiej żeby zapisy o zakazie konkurencji były dla Ciebie od razu korzystne, a jeśli już takie być nie mogą, to chociaż rozsądne. Bo jeśli się okażą niekorzystne, to potencjalnie czeka Cię nawet bardzo długa batalia sądowa o uznanie ich za niezgodne z zasadami współżycia społecznego. A to może być bardzo czaso-, nerwo- i pieniądzo- chłonne. Nie mówiąc o tym, że nikt Ci nie zagwarantuje ostatecznego sukcesu, czyli tego, że sąd się z Tobą zgodzi.
Do czego więc dożyć w umowie? Przede wszystkim od konkretu.
Absolutnie złota zasada zapisów umownych dotyczących zakazu konkurencji to konkret, konkret i jeszcze raz konkret. Umowa musi dokładnie opisywać jakie działania wobec Twojego kontrahenta w trakcie trwania umowy albo już po wykonaniu zlecenia (albo jedno i drugie) jest działalnością konkurencyjną wobec niego i w związku z tym nie możesz jej wykonywać. Oczywiście dokładnie ta sama zasada dotyczy umów od dzieło, umów o świadczenie usług czy wszelkich umów „mieszanych” czyli trochę takich, trochę takich. Zamiast konkretnych działań, można wskazać na przykład na rzecz jakich podmiotów nie możesz w przyszłości świadczyć usług, czy , uwaga wykonywać pracy. Tak, tak: klauzula zakazu konkurencji w umowie cywilnoprawnej (czyli nie regulowanej Kodeksem Pracy i nie mającej związku z Twoim stosunkiem pracy) może jak najbardziej obejmować też zakaz zatrudnienia się na umowę o pracę u określonych w umowie pracodawców.
Czego można Ci zabronić i na jak długo ?
Natomiast z całą pewnością zakaz konkurencji nie może się sprowadzać do zakazu wykonywania zawodu czy świadczenia pewnych usług w ogóle. Dlaczego? Ano wynika to z Konstytucji, którą warto jednak od czasu do czasu czytać, nawiasem mówiąc. W Polsce masz zagwarantowaną prawnie swobodę wyboru i wykonywania zawodu. Jest to jedna z zasad konstytucyjnych, a znajdziesz ją w art. 65 Konstytucji.
Czyli klauzula zakazująca Ci na przykład „ świadczenia usług w administrowania siecią LAN/WAN(…) przez okres 5 lat od wygaśnięcia lub rozwiązania umowy zlecenia”, jest po prostu nieważna z mocy prawa. Konkret. W klauzuli umownej musi być wskazany konkret. Jeśli już wprowadzamy zakaz administrowania siecią, to trzeba doprecyzować na rzecz kogo np. konkretnych firm wymienionych z nazwy lub podmiotów skonkretyzowanych w jakiś inny sposób. Do tego tak sformułowany zakaz konkurencji musi mieć sens czyli klauzula zakazu konkurencji powinna zabraniać tylko takich czynności, które są faktyczną działalnością konkurencyjną dla kontrahenta żądającego zakazu.
I teraz równie ważne pytanie: czy można jakiejś działalności konkurencyjnej na wieki wieków amen, czyli na zawsze?
Otóż nie i to wynika wyłącznie z orzecznictwa sądów. Dla przykładu Sąd Najwyższy we wspominanym już wyroku z 11 września 2009r. stwierdził, że taki zakaz konkurencji po wygaśnięciu lub rozwiązaniu umowy zlecenia, o dzieło czy usług, musi być ograniczony w czasie. Jeśli nie jest, to zakaz konkurencji może być uznany za sprzeczny z zasadami współżycia społecznego i w związku z tym nieważny.
Naturalnie, Ty jak tylko zobaczysz taki wieczny zakaz konkurencji w umowie z klientem, to się po prostu na niego nie zgadzasz. Zresztą takie „zagrywki” sporo mówią o kliencie, więc zastanów się, czy to aby na pewno chcesz z nim współpracować.
Czy za zakaz konkurencji muszą Ci zapłacić?
I teraz pytanie najważniejsze, czyli czy za powstrzymywanie się od działalności konkurencyjnej muszą Ci zapłacić. To zależy. Jeśli zakaz konkurencji obowiązuje tylko w trakcie trwania umowy głównej, to kontrahent nie musi Ci dodatkowo płacić za powstrzymywanie się od działalności konkurencyjnej. Ale oczywiście może. Jeśli tylko chce. W praktyce nigdy się jeszcze nie spotkałam z takim przypadkiem, ale kto wie? Wszystko jeszcze przede mną.
Natomiast, jeśli masz przestrzegać zakazu konkurencji jeszcze po zakończeniu zlecania, wykonania usług czy dzieła, to już zdecydowanie należy Ci się za to wynagrodzenie. I tego prawa bym broniła na etapie negocjacji umowy jak niepodległości, zwłaszcza, że stanowisko sądów nie jest tutaj jednoznaczne. Dla przykładu w tym wyroku z 11 września 2009r. Sąd Najwyższy stwierdził, że zakaz konkurencji bez wynagrodzenia, czyli mówiąc fachowo „ekwiwalentu pieniężnego”, także po wygaśnięciu lub rozwiązaniu umowy głównej jest sprzeczny z zasadami współżycia społecznego. Ale już 4 lata później orzekł, że jednak nie zawsze, bo to zależy od okoliczności i generalnie to czy wynagrodzenie się należy w takim wypadku czy nie zależy od tego co sobie kontrahenci wynegocjowali. Żeby nie być gołosłowną, odsyłam do wyroku Sądu Najwyższego z 5 grudnia 2013r. o sygnaturze V CSK 30/13.
Wniosek? Tylko jeden: zakaz konkurencji dla informatyków i freelancerów po ustaniu umowy głównej tylko za wynagrodzeniem. I bronisz tego jak lew na etapie negocjacji umowy.
Zakaz konkurencji dla informatyków i freelancerów a kara umowna
Na zakończenie dodam jeszcze, że oczywiście możesz być w umowie zobowiązany do zapłacenia kary umownej jeśli zakaz konkurencji złamiesz. Bez znaczenia czy w trakcie trwania umowy głównej czy już po jej wygaśnięciu lub rozwiązaniu.
Zastrzeganie sobie kary na taką okoliczność to dość standardowa praktyka i Twój kontrahent ma do tego prawo, ale pamiętaj, o tym żeby klauzulę kary umownej negocjować.
Jak? O tym pisałam już we wpisie o podstawach kary umownej, więc zachęcam do lektury
Pozdrawiam, Prawstoria