Prawo unijne

Konstytucja RP a prawo UE w sporze o sądownictwo, czy można pominąć przepisy Konstytucji?

Czy Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) może jakoś „gmerać” w polskiej Konstytucji?

Jeśli ktoś czy czytał moje poprzednie wpisy na temat  sporu Sąd Najwyższy – Prokurator Generalny, albo w ogóle  poczytał cokolwiek  o  sporze  na linii sądownictwo – rząd i po części chyba też obecny parlament, to powinien sobie zadać pytanie czy  Unia Europejska może w końcu wpływać na zapisy naszej Konstytucji?  Czy zgodnie z zasadą pierwszeństwa prawa UE można pominąć przepisy  Konstytucji?  Jest to bardzo istotne pytanie,  bo według mnie wiąże się bezpośrednio z pytaniem nie tylko  o  obecny zakres suwerenności Polski ale w ogóle o zakres suwerenności krajów członkowskich UE.  I w sprawie Komisja przeciwko Polsce
(pisałam o tym  już tutaj) sygnatura C-619/18   i w sprawie z pytań prejudycjalnych Sądu Najwyższego Trybunał Sprawiedliwości UE będzie tak naprawdę orzekł o tym ile  swoich  kompetencji kraje członkowskie przekazały Unii i czy faktycznie Unia może bezpośrednio ingerować w ustrój władz państwowych każdego państwa z władzą sądowniczą włącznie?  Tak, tak, wyroki Trybunału w obu sprawach będą miały  baaaardzo daleko  idące skutki  – w żadnym razie nie  ograniczone tylko do Polski. O czym  Trybunał bardzo dobrze wie, dlatego  tym bardziej warto się teraz przyjrzeć jaki pogląd na możliwość pomijania przepisów  konstytucji ma TSUE.  Zwłaszcza tych dotyczących ustroju sądów w danym państwie.

PRAWO UNIJNE MA PIERWSZEŃSTWO NAD KRAJOWYM Z POLSKIM WŁĄCZNIE Z KONSTYTUCJĄ?

Tytułem przypomnienia, prawo unijne ma pierwszeństwo nad krajowym. Oznacza to, że jeśli dajmy na to w Polsce jakaś ustawa będzie sprzeczna z prawem Unii, to trzeba będzie stosować prawo Unii , nie polskie.  Zasadę pierwszeństwa doprecyzował i  utrwalił swoimi wyrokami Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Szczególnie znanymi już  i z postanowienia Sądu Najwyższego i z moich poprzednich wpisów ( można zajrzeć chociażby tutaj i tutaj) wyrokami w sprawach Simmenthal (sygn. C-213/89) oraz (Factortame).  TSUE stoi na stanowisku, że z mocy samego prawa unijnego (czyli traktatów oraz aktów wydawanych przez  unijne instytucje, o ile te akty mogą  być stosowane bezpośrednio) wszystkie sprzeczne z nim  akty prawa krajowego są nieskuteczne. Nie ma znaczenia czy takie akty prawa krajowego obowiązywały  w danym państwie wcześniej  niż prawo unijne czy zostały uchwalone już kiedy prawo unijne obowiązywało – i tak są  nieskuteczne i obowiązuje prawo Unii.

Oczywiście, od razu powstaje pytanie co z  bardzo szczególnymi  aktami prawa krajowego jakimi są konstytucje?   Co jeśli się okaże, że  jakiś przepis konstytucji jest sprzeczny z prawem UE? Czy wtedy też  jest nieskuteczny  i w jego miejsce „wchodzi” obowiązujące prawo unijne? Wiemy już, że jest to  tzw. „śliski temat” – tu odsyłam do mojego poprzedniego wpisu.  Co do samego TSUE, to wydaje mi się, że  ostatnimi czasy trochę zaostrzył kurs w  tym zakresie.

PRZEPISY KONSTYTUCJI MOŻNA POMINĄĆ GDY SĄ SPRZECZNE Z PRAWEM UE- WYROK C-409/06

W pierwszej kolejności warto się przyjrzeć  wyrokowi z 8 września 2010 r. w sprawie Winner Wetten GmbH , sygnatura C-409/06.  Winner Wetten GmbH  była spółką , której działalność handlowa  polegała na przyjmowaniu zakładów sportowych. Robiła to zresztą w imieniu innej, maltańskiej spółki.  Zakłady przyjmowano w  lokalu handlowym w Bergheim w Niemczech.  28 czerwca 2005r.  pani burmistrz Bergheim zakazała Winner Wetten GmbH kontynuowania działalności  pod rygorem  zamknięcia i opieczętowania lokalu handlowego spółki. Zakaz wziął się stąd, że spółka nie miała zezwoleń na przyjmowanie zakładów sportowych wymaganych przez obowiązujące niemieckie przepisy. I tutaj musimy dodać, że Winner Wetten  GmbH nie  miała  prawnej możliwości na uzyskanie takich zezwoleń, a to  dlatego, iż na terenie Nadrenii Północnej – Westfalii , czyli kraju związkowego, w którym działała, istniał monopol na tego rodzaju działalność ustanowiony w  obowiązujących w tym kraju związkowym przepisach (pamiętajmy, że  Niemcy są  krajem federacyjnym złożonym z „landów” czyli  krajów związkowych).

Oczywiście  Winner Wetten GmbH odwołała się od decyzji pani burmistrz do naczelnika powiatu, który jednak  skargę odrzucił decyzją z 22 września 2005r.  Stwierdził, że spółka nie ma wymaganych prawem zezwoleń a do tego przyjmując zakłady sportowe  dopuściła się  pomocnictwa w urządzaniu gier losowych co jest czynem karalnym zgodnie z  par. 284 kodeksu karnego.  Naturalnie Winner Wetten GmbH się z tym nie zgodziła i wniosła skargę na decyzję pani burmistrz i decyzję naczelnika powiatu do  sądu administracyjnego w Kolonii. W skardze stwierdziła, że przepisy  Nadrenii  Północnej-Westfalii, które narzucają monopol  państwowy w zakresie zakładów państwowych naruszają zasadę swobody świadczenia usług obowiązującą w całej Unii Europejskiej zgodnie z art. 49 WE ( dziś ta zasada znajduje się w art.56 TFUE).  Sąd administracyjny w Kolonii co do zasady zgodził się ze spółką, było  jednak pewne „ale”. To „ ale” spowodowało  że zawiesił postępowanie i zwrócił się do Trybunału Sprawiedliwości UE z pytaniami prejudycjalnymi. Otóż w sprawie feralnego monopolu orzekał już naczelny sąd administracyjny Północnej Nadrenii- Westfalii, który uznał, że monopol jest  nie tylko niezgodny z prawem unijnym, ale też z  niemiecką ustawą zasadniczą (konstytucją Republiki Federalnej Niemiec) z tym, że należy jednak utrzymać skutki tych  niezgodnych z ustawą zasadniczą przepisów do  31 grudnia 2007r.  Naczelny sąd administracyjny Północnej Nadrenii- Westfalii  uargumentował  utrzymanie  tych skutków do  końca 2007r. koniecznością zapewnienia pewności prawa   gwarantowanej w niemieckiej konstytucji. Jego zdaniem była też konieczność  uniknięcia luki prawnej stanowiącej  zagrożenie dla istotnych interesów  publicznych i  zważywszy na okoliczności, należało dać pierwszeństwo  istotnym interesom publicznym przed prawem wspólnotowym gwarantującym swobodę świadczenia usług w okresie przejściowym, czyli do końca 2007 r.  kiedy  już niemieckie przepisy  dotyczące zawierania zakładów sportowych zostaną odpowiednio zmienione  tak, żeby były zgodne i z konstytucją i z prawem UE.

„Ale” sądu administracyjnego w Kolonii polegało na tym, że  nie wiedział jak w takim razie ma interpretować prawo UE.  Z jednej strony  znał zasadę pierwszeństwa prawa unijnego nad krajowym, znał też orzecznictwo Trybunału Sprawiedliwości UE, który  twierdził, że sąd krajowy  musi  pominąć stosowanie przepisów krajowych jeśli są one sprzeczne z przepisami unijnymi. Z drugiej zaczął się zastanawiać, czy  w drodze wyjątku  jednak można stosować przepisy krajowe, mimo, że są  niezgodne z konstytucją i  pominąć pierwszeństwo  przepisów unijnych w okresie przejściowym.   Wątpliwość  była uzasadniona, bo  chodziło  o wyjątek uczyniony ze względu na konieczność ochrony  pewności prawa gwarantowanej w niemieckiej konstytucji oraz istotny interes publiczny.

Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej wydał w tej sprawie wyrok 8 września 2010 r. (czyli  musztarda po obiedzie, bo Niemcy  już dawno dostosowali przepisy o zakładach sportowych  do wymogów unijnych i własnej konstytucji).  W wyroku  nie  zgodził się na  zrobienie wyjątku od zasady pierwszeństwa prawa unijnego nad krajowym i orzekł, że przepisy dotyczące limitowanie działalności  w zakresie urządzania zakładów sportowych nie mogą być  nadal stosowane w okresie przejściowym.

W samej sentencji wyroku (czyli w samym rozstrzygnięciu) nie ma niczego o pierwszeństwie prawa unijnego nad ustawą zasadniczą RFN, ale  w punkcie 61 uzasadnienia tego wyroku, Trybunał napisał:

„(…) Jest bowiem niedopuszczalne, by przepisy prawa krajowego, nawet rangi konstytucyjnej, naruszały  jedność i skuteczność prawa Unii (…)”.

Całą treść wyroku w sprawie Winner Wetter GmbH możecie sobie przeczytać tutaj. Swoją drogą podejrzewam, że niemiecki Federalny Trybunał Konstytucyjny, miał mieszane uczucia kiedy czytał ten wyrok TSUE.

PRZEPISY KONSTYTUCJI MOŻNA POMINĄĆ GDY SĄ SPRZECZNE Z PRAWEM UE NAWET JEŚLI DOTYCZĄ WŁAŚCIWOŚCI  SĄDÓW  – WYROK C-378/17

A kiedy przeczytał wyrok TSUE z 4 grudnia 2018r., ciśnienie mogło  mu znacząco podskoczyć. Zresztą w ogóle wyrok w sprawie  C-378/17  może podziałać  niczym płachta na byka na wiele krajowych trybunałów konstytucyjnych.

Wyrok zapadł w odpowiedzi na pytania prejudycjalne zadane Trybunałowi Sprawiedliwości UE  przez Supreme Court ( sąd najwyższy) Irlandii. Cała sprawa zaczęła się  od tego , że pan Ronald Boyle wraz z dwoma kolegami zostali wykluczeni z procedury rekrutacji nowych funkcjonariuszy krajowych służb policyjnych Irlandii ze względu na przekroczenie górnej granicy wieku przewidzianej w rekrutacji na postawie ustawy o przyjmowaniu do służby i  obsadzaniu stanowisk. Oczywiście to się panu Boylowi i  jego kolegom nie spodobało, więc zgodnie z irlandzkim prawem odwołali się do Equality Tribunal (trybunału ds. równości). W skardze argumentowali, że są dyskryminowani ze względu na wiek co jest całkowicie sprzeczne z unijną dyrektywą 2000/78  jak też  z irlandzkimi przepisami, które wprowadziły tę dyrektywę do obowiązującego prawa. W tym miejscy dygresja: dyrektyw nie  da się zastosować bezpośrednio (jest pewien wyjątek wskazany orzecznictwem TSUE, ale  bardzo wąski). Żeby obywatel UE mógł się powołać na przepis dyrektywy unijnej, taka dyrektywa musi  być najpierw włączona do przepisów krajowych  zgodnie z obowiązującym w danym kraju prawem (fachowo takie włączenie nazywa się „ implementacją”).   Wracając do sprawy pana Boyle’a i towarzyszy,  do sprawy przed trybunałem ds. równości  przyłączył się irlandzki minister sprawiedliwości wskazując, że zgodnie z obowiązującym prawem trybunał nie  może w ogóle w tej sprawie  orzekać, ponieważ przepis  ustalający górną granicę wieku kandydata do krajowych służb policyjnych jest przepisem  obowiązującym w całej Irlandii i  tylko sądy ustanowione na mocy konstytucji mogą zadecydować czy  odstąpić od stosowania przepisu krajowego czy też nie.  Trybunał ds. równości nie specjalnie się tym przejął i postanowił, że będzie jednak kontynuował i rozstrzygnięcie wyda. To z kolei   spowodowało, że minister czym prędzej zaskarżył  trybunał do High Court czyli wysokiego trybunału Irlandii. Wysoki trybunał zakazał trybunałowi do spraw równości kontynuować orzekanie,  bo byłoby to niezgodne irlandzkim prawem – zgodnie z konstytucją Irlandii w sprawie pana Boyle’a  mogły rozstrzygać tylko sądy.  Naturalnie  postanowienie wysokiego trybunału  nie spodobało się z kolei trybunałowi ds. równości, który zaskarżył je do Supreme Court czyli sądu najwyższego Irlandii.

Coś tutaj za  przperoszeniem „ smells like Poland”, prawda?

W każdym razie sąd najwyższy zaczął nabierać wątpliwości. W efekcie zdecydował się zawiesić postępowanie i zapytać Trybunał Sprawiedliwości  Unii Europejskiej w trybie art.267  Traktatu o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej (TFUE) co dalej. Pytania sprowadzały się w zasadzie  do tego czy prawo  unijne  ma pierwszeństwo nad  krajowym (i to nawet nad przepisami konstytucji) w sytuacji  gdy  organ krajowy powołany na mocy ustawy do zapewnienia  stosowania prawa unijnego w konkretnej dziedzinie, nie może zgodnie z prawem krajowym  odstąpić od stosowania przepisów krajowych  niezgodnych z prawem Unii. Przypominam, że w tej sytuacji trybunał ds. równości  nie  był sądem  i stąd, zgodnie z art.34 irlandzkiej  konstytucji nie mógł rozstrzygać czy dany przepis krajowy jest zgodny z prawem unijnym czy  nie. Takie decyzje mogły podejmować tylko  irlandzkie sądy.

TSUE w swoim wyroku kolejny raz opowiedział się za pierwszeństwem prawa unijnego i podkreślił, że sytuacje kiedy  w danym kraju mamy organ, który jest zobowiązany do zapewnienia stosowania prawa unijnego, ale jednocześnie taki organ  nie może  pominąć stosowania prawa krajowego  gdy  prawo krajowe jest sprzeczne z unijnym.  Cytuję odpowiedni fragment orzeczenia tego  wyroku:

W związku z tym sprzeczne z wymogami wynikającymi z samej natury prawa Unii są wszelkie przepisy obowiązujące w krajowym porządku prawnym oraz wszelka praktyka legislacyjna, administracyjna lub sądowa, powodujące ograniczenie skuteczności tego prawa poprzez odmowę przyznania sądowi, w którego kompetencji leży jego zastosowanie, uprawnienia do uczynienia, w momencie stosowania tego prawa, wszystkiego, co niezbędne do pominięcia krajowych przepisów ustawowych stojących na przeszkodzie pełnej skuteczności przepisów bezpośrednio stosowanych w prawie Unii (zob. podobnie wyroki: z dnia 9 marca 1978 r., Simmenthal, 106/77, EU:C:1978:49, pkt 22; z dnia 19 czerwca 1990 r., Factortame i in., C‑213/89, EU:C:1990:257, pkt 20; z dnia 8 września 2010 r., Winner Wetten, C‑409/06, EU:C:2010:503, pkt 56).”

Wszelkie przepisy należy rozumieć szeroko, ponieważ nawet przepisy konstytucji nie mogą  przeszkodzić pierwszeństwu prawa unijnego. I to jak się okazuje nawet przepisy rangi konstytucyjnej regulujące właściwość sądów do orzekania w pewnych sprawach. TSUE kolejny raz podkreślił to w uzasadnieniu: „Jest bowiem niedopuszczalne, aby przepisy prawa krajowego, nawet rangi konstytucyjnej, naruszały jedność i skuteczność prawa Unii (wyrok z dnia 8 września 2010 r., Winner Wetten, C 409/06, EU:C:2010:503, pkt 61).”

Czyli jeśli jakiś przepis  jest niezgodny z prawem UE, to można  go pominąć  nawet gdyby   był to przepis konstytucji i nawet  gdyby  dotyczył właściwości sądów.

PRZEPISY KONSTYTUCJI MOŻNA POMINĄĆ  GDY SĄ SPRZECZNE Z PRAWEM UE NAWET JEŚLI  REGULUJĄ USTRÓJ WŁADZ  DANEGO PAŃSTWA Z SĄDOWNICZĄ WŁĄCZNIE?  

 I tutaj  powinno pojawić się pytanie, to co, czy jednak w końcu  jest już przesądzone, że Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej  uzna, że nawet przepisy naszej Konstytucji  regulujące sprawy ustrojowe można pominąć  kiedy są niezgodne z  prawem UE?  Ano niekoniecznie. Poza wątpliwościami, o których pisałam tutaj, w uzasadnieniu wyroku w sprawie Boyle  TSUE też zasiał ziarno wątpliwości, bo jeśli nawet przyjmiemy, że to w ogóle możliwe zdaniem TSUE, to pytanie w jakim zakresie.  Trybunał stwierdził bowiem, że czym innym jest odstąpienie od stosowania prawa krajowego sprzecznego z prawem UE w konkretnym przypadku, a zupełnie czym innym możliwość  uchylenia przez Trybunał tego prawa z takim skutkiem, że w ogóle nie będzie   już ważne (punkt 33 uzasadnienia. Zabrzmiało to trochę tak, jakby TSUE  odżegnywał się od  możliwości całkowitego  uznania prawa  krajowego  sprzecznego z prawem UE za nieważne na wieki wieków.  Raczej wolałby chyba ograniczyć  konieczność niestosowania prawa krajowego do konkretnych przypadków

Zobaczymy jak będzie: na razie Trybunał Sprawiedliwości UE i nasz Trybunał Konstytucyjny  patrzą sobie głęboko w oczy i można się tylko zastanawiać który pierwszy mrugnie, czyli wyda wyrok. I …będzie arcyciekawa sytuacja gdyby te wyroki  były ze sobą sprzeczne. Poczekamy, zobaczymy. Podobno rozprawa w TSUE w „polskich sprawach” już 19 marca, aczkolwiek na wokandzie jeszcze jej  nie ma.

Pozdrawiam, Prawstoria

Powiązane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Back to top button