KARA UMOWNA: CZEGO NIE PODPISYWAĆ
Kara umowna dla informatyków i freelancerów to trudny temat. W poprzednim wpisie pokazałam i omówiłam podstawy, czyli absolutne minimum jakie musisz znać, żeby mieć szansę w starciu z klauzulą kary umownej. Teraz pora na obiecaną część drugą, czyli praktyczne przykłady. Zatem do działa albo kara umowna: czego nie podpisywać.
KARA UMOWNA: CZEGO NIE PODPISYWAĆ CZYLI CZERWONE FLAGI W UMOWIE
Anglojęzyczny świat zna pojęcie tzw. „red flags” czyli czerwonych flag. U nas to określenie też się przyjmuje i upowszechnia, chociażby dla tego że sporo Polaków pracuje w korporacjach. A jak wiadomo znaczna część korporacji ma spółki – matki w Stanach Zjednoczonych lub Wielkiej Brytanii. Ale koniec dygresji i do brzegu.
„Czerwona flaga” to także określenie na „podejrzane” zapisy w umowach. Czyli klauzule umowne tak skonstruowane, że od razu powinieneś wzmóc czujność i zastanowić się, czy w ogóle chcesz się dalej zadawać z klientem albo kontrahentem, który Ci takie zapisy proponuje już na „dzień dobry”.
Absolutna klasyka czerwonych flag w zapisach dotyczących kar umownych to:
- Kara umowna jest bardzo wysoka. Sporo wyższa od Twojego wynagrodzenia i ta różnica nie ma logicznego, biznesowego uzasadnienia,
- Kara umowna jest „zakamuflowana” w umowie tak, że często nawet nie wiesz, że to o nią chodzi,
- Nie wiadomo jak i od kiedy kara umowna będzie naliczana,
Złota zasada jest taka, jeśli po przeczytaniu zapisów dotyczących kary umownej, wykryjesz którąś z tych 3 czerwonych flag, to powinieneś wziąć głęboki oddech i się poważnie zastanowić, czy masz na pewno masz ochotę na współpracę z drugą stroną, bo Twój kontrahent nie traktuje Cię po partnersku.
Oczywiście, takich podejrzanych zapisów jest znacznie więcej, ale tutaj pokazuję tylko podstawowe z gatunku kara umowna: czego nie podpisywać.
Dorzucam jeszcze, że jeśli dodatkowo proponowana Ci umowa w ogóle nie spełnia zasad dobrej umowy, o których pisałam we wpisie jak zawrzeć dobrą umowę o współpracę, to szczerze doradzam dać sobie spokój u poszukać czegoś lepszego.
KARA JEST ZNACZNIE WIĘKSZA OD WYNAGRODZENIE
Zaczynamy od przypadku, kiedy kara umowna jest zdecydowanie wyższa od Twojego wynagrodzenie przewidzianego w umowie i nie ma na to żadnego logicznego, biznesowego uzasadnienia.
Naturalnie jeśli czytałeś mój poprzedni wpis, to być może machnąłeś ręką i stwierdziłeś: co tam, jest przecież możliwość miarkowania kary. Niestety nie do końca w tym przypadku. Po pierwsze, sąd zawsze ocenia konkretne okoliczności, w konkretnej sprawie. A po drugie w orzecznictwie polskich sądów dominuje pogląd, że kary umownej nie można uznać za rażąco wygórowanej tylko jeśli znacząco przewyższa wartość Twojego świadczenia. Nie będę się tu zagłębiać w uzasadnienie tego stanowiska, ale ciekawskich odsyłam na przykład do wyroku Sądu Apelacyjnego w Katowicach z 24 stycznia 2013r. o sygnaturze V ACa 688/12. Całość sprowadza się do tego, że sam fakt, iż Twoje wynagrodzenie wynosi dajmy na to 3000 netto za miesiąc, umowa jest na 6 miesięcy, a wysokość kary umownej za niewykonanie lub nienależyte wykonanie usługi to 40 000 złotych, to za może być za mało żeby Ci tę karę kontrahent, a nawet sąd obniżył.
Czyli musisz zadbać o siebie sam i albo dać sobie spokój z umową, albo znegocjować wysokość kary umownej, póki możesz, czyli zanim podpiszesz umowę.
KARA UMOWNA: CZEGO NIE PODPISYWAĆ CZYLI KAMUFLAŻ
Kolejna sprawa, że bardzo często kara umowna jest w umowach z informatykami czy freelancerami niejako przemycana. Czyli kontrahent Ci nie mówi wprost, że chodzi o karę umowną i nazywa ją na przykład „opłatą zabezpieczającą” czy „kaucją gwarancyjną”. Zresztą zdarza się, że Twój klient nie będzie nawet tak pomysłowy i poprzestanie na skromnej „opłacie”. Przykład zapisu wprowadzającego karę umowna kuchennymi drzwiami poniżej:
„Zleceniobiorca zobowiązuje się nie rozwiązywać Zamówienia w trakcie jego wykonywania i gwarantuje ciągłość realizacji prac nim objętych.
Strony mogą uzgodnić rozwiązanie przyjętego do wykonania Zamówienia w przypadku powstania takiej potrzeby u nowego pracodawcy Zleceniobiorcy. W takiej sytuacji Zleceniodawca zobowiązuje się zwolnić Zleceniobiorcę z gwarancji ciągłości realizacji prac objętych Zamówieniem, pod warunkiem zapłaty przez Zleceniobiorcę opłaty w wysokości 20.000 złotych netto plus VAT. Powyższa opłata zostanie zapłacona w terminie 7 dni od dnia otrzymania faktury od Zleceniodawcy.”
I tu od razu zastrzegam, że pomijam milczeniem treść tego zapisu w ogóle. Wzorowałam się na autentycznych klauzulach umownych tego typu i zależało mi tylko na tym, żeby oddać ich „ducha” ,a jednocześnie pokazać mechanizm kamuflowania kar w zapisach umowy.
Pamiętaj, że nawet jeśli coś nie jest nazwane w umowie karą umowną, ale z treści zapisu wynika, że jednak nią jest, to i tak obowiązują zasady zapłaty kar umownych. Nie liczy się nazwa, liczy się treść.
KARA UMOWNA CZYLI NIE WIESZ JAK I KIEDY
W porządku, to teraz przechodzę do rzeczy, która się wydaje oczywista. No przecież jak po przeczytaniu umowy nie masz pojęcia jak kara umowna ma być naliczana albo od kiedy to wiesz czego nie podpisywać. Naprawdę? To teraz podam przykład z życia wzięty. Dajmy na to, że zawierasz umowę o obsługę księgową firmy albo o administrację siecią teleinformatyczną. Umowa jest zawarta na, dajmy na to, 8 miesięcy. W zapisach dotyczących kar umownych zgodziłeś się przykładowo na taki zapis:
„W przypadku niewykonania lub nienależytego wykonania przez Zleceniobiorcę Usług wskazanych w Umowie, a w szczególności opóźnienia w terminowym ich wykonaniu, Zleceniodawca może żądać zapłaty kary umownej w wysokości 1% wynagrodzenia brutto Zleceniobiorcy za każdy rozpoczęty dzień opóźnienia.”
I teraz konia z rzędem temu, kto mi powie od kiedy ta kara umowna będzie naliczana. Pamiętaj, że masz po prostu świadczyć usługi, a umowa jest na 8 miesięcy. Nic więcej w niej nie ma jeśli chodzi o daty. No to kiedy będziesz w opóźnieniu? Co jeśli we wrześniu masz w ramach administracji siecią przemigrować ileś tam kont pocztowych z jednego serwera na drugi, a dopiero w pierwszym tygodniu października? Jesteś już w opóźnieniu i Zleceniodawca może Ci od 1 października zacząć naliczać karę, czy nie?
Ano właśnie. Oto jest pytanie, prawda? Bo to wszystko kwestia interpretacji bardzo niejasnych zapisów. Zapisów, na które nie powinieneś był się zgadzać. Zresztą na słowo „opóźnienie” też nie, ale to już materiał na inny wpis.
NA KONIEC PYTANIE: CZEMU PODPISUJESZ TAKIE UMOWY?
Koniec i bomba, a kto czytał ten trąba cytując Gombrowicza.
No może jeszcze nie koniec, bo mam pytanie do Ciebie. Do Ciebie i wszystkich informatyków, freelancerów i samozatrudnionych. Czemu do jasnej anielki podpisujecie umowy z tak niekorzystnymi dla siebie zapisami dotyczącymi kar umownych?
I nie mówcie mi, że nie podpisujecie, bo nie wierzę. Gdybyście odmawiali podpisywania, to na rynku nie krążyłoby tyle fatalnych umów. Naprawdę, nawet bardzo poważne firmy zajmujące się wyłącznie kontraktowaniem branży IT i freelancerów serwują bardzo niekorzystne dla nich zapisy . I nie chodzi tylko o kary umowne.
Czemu się na to zgadzacie i podpisujecie?
Wyjaśni mi to mi ktoś?
Pozdrawiam, Prawstoria