Inteligentne umowy „smart contracts” i prawo
W poprzednim wpisie skupiłam się na tym czym są „ smart contracts” czyli po polsku „smart kontrakty” albo jeszcze poprawniej „inteligentne umowy”. Jak działają, jakie mają zalety i dlaczego tak wielu uważa, je za przyszłość upraszczania transakcji i zawierania umów. Ba, Microsoft prognozuje nawet rozkwit popularności inteligentnych umów w 2025r. Tylko, że smart kontrakty, to wcale nie umowy, a zalety są dla mnie dość wątpliwe. Poza tym, co z kwestią inteligentne umowy „smart contracts” i prawo ? Czy smart kontrakt to w ogóle prawnie skuteczna, wiążąca umowa? Jaką kontrolę masz nad jej wykonaniem?
PRAWNA DEFINICJA UMOWY
Zanim się wspólnie przyjrzymy smart kontraktom, czyli inteligentnym umowom, zobaczmy czym właściwie jest zwykła umowa. Zwykła, czyli nieinteligentna zdaniem twórców smart kontraktów. Na początku Cię zaskoczę, ale polskie prawo cywilne nie zawiera definicji umowy. Możesz to osobiście sprawdzić w kodeksie cywilnym: masa przepisów o różnych rodzajach umów, ale definicji umowy nie znajdziesz. Dlaczego? A to jest bardzo dobre pytanie. Nasze prawo cywilne skupia się na tym, co zrobić żeby zawrzeć np. umowę sprzedaży albo o dzieło, ale nie odpowie na pytanie czym w ogóle jest umowa. Oczywiście nie odpowie wprost, bo prawnicy są to w stanie wyczytać z przepisów dotyczących teorii prawa zobowiązań. Prawnik specjalista od prawa umów powie Ci, że umowa to czynność prawna obejmująca co najmniej dwa oświadczenia woli podmiotów prawa cywilnego. Przy czym te oświadczenia woli muszą być ze sobą zgodne. Że co, przepraszam??? Spokojnie, masz mnie, czyli specjalistę od prawa umów, który nie lubi komplikować tego, co proste. Przekładam to co powyżej na ludzki język.
Po pierwsze do zawarcia umowy potrzeba co najmniej 2 osób. Sam z sobą umowy prawnie wiążącej nie zawrzesz , nawet jeśli masz schizofrenię i rozszczep osobowości. Sorry. Każda z tych osób musi być zdolna do zawarcia umowy zgodnie z przepisami prawa. Co to znaczy i kto może być stroną umowy pisałam już we wpisie jak zawrzeć dobrą umowę o współpracę.
I każda z tych co najmniej 2 osób musi się zgodzić na dokładnie tę samą treść. Szczerze powiem, że prawa kodeksowe, stanowione przez parlamenty, czyli takie jak nasze, raczej kiepsko sobie radzą z definicją umowy. Dlatego, jeśli wciąż nie wiesz o co chodzi, z pomocą przychodzi common law, czyli prawo bez kodeksów, oparte na sprawach sądowych
(kazusach) jakim posługuje się m.in. Wielka Brytania, Australia czy Stany Zjednoczone. W common law umowa = oferta + przyjęcie oferty. Znacznie prostsze, a w naszym prawie chodzi tak naprawdę dokładnie o to samo. Mam mieszkanie do wynajęcia za 1000 PLN (oferta), a Ty albo stwierdzasz, OK ( przyjmujesz ofertę) i tym samym zawieramy umowę. Albo negocjujesz cenę (czyli negocjujesz ofertę) tak długo aż dojdziemy do porozumienia. Porozumienie oznacza zawarcie umowy. O ile prawo tego nie wymaga, w ogóle nie musimy niczego spisywać. Właściwie umowę można zawrzeć przez skinięcie głową lub znakami dymnymi, o ile i Ty i ja potrafimy się nimi posługiwać. O tym w jaki sposób możesz zawierać umowy pisałam zresztą szeroko we wpisie o tym po co nam w ogóle umowy pisemne i czy każdą trzeba omawiać z prawnikiem, więc jeśli jesteś zainteresowany tematem, to odsyłam do tamtego wpisu. Kluczem do zawarcia ważne, wiążącej prawnie umowy jest zawsze porozumienie. Strony umowy muszą wiedzieć na co się zgadzają. Do tego umowy możesz zawrzeć w najprzeróżniejszy sposób.
INTELIGENTNE UMOWY TO PROGRAMY KOMPUTEROWE
Oddaję głos portalowi Blockgeeks, który zaprasza do „wspólnego budowania lepszego, zdecentralizowanego świata przez tworzenie światowej klasy inżynierów i profesjonalistów technologii blockchain”. Oczywiście portal przy okazji zachęca i pośredniczy w zakupie kryptowalut, ale kto by się tam przejmował. Oficjalnie, posobnie jak 99% entuzjastów blockchain i inteligentnych umów, Blockgeeks tworzą młodzi, współcześni Robin Hoodowie. Zdaniem Bloggeeks, inteligentne umowy można przyrównać do automatu sprzedażowego. Takiego do którego wrzucasz monetę albo przykładasz kartę i wyskakuje z niego batonik, kubek kawy albo puszka coli.
Do tego, inteligentne umowy nie tylko ustalają warunki umowy i kary umowne jak tradycyjne umowy, ale również wymuszają ich dotrzymanie warunków i wykonanie umowy. Oczywiście jak pamiętasz z mojego poprzedniego wpisu, wszystko dzieje się automatycznie i nad wszystkim czuwa program komputerowy. I tutaj zaczynają się pierwsze schody, bo inteligentne umowy to programy komputerowe a ich forma nie ma nic wspólnego z tradycyjnymi umowami. OK. Przecież już wiesz, że możesz zawrzeć umowę nawet nadając znaki dymne. Tak, ale pod warunkiem, że i Ty i druga strona jesteście biegli w posługiwaniu się znakami dymnymi. Jak tam Twoje umiejętności programowania, droga strono inteligentnej umowy? A i musisz jeszcze biegle programować albo przynajmniej umieć czytać ten konkretny język programowania w jakim napisano inteligentną umowę. Nie znając języka, nie zrozumiesz treść. Nie wiesz na co się tak naprawdę zgodziłeś i nie ma mowy o jakieś wiążącej prawnie umowie.
INTELIGENTNE UMOWY ELIMINUJĄ POŚREDNIKÓW ?
Dzięki inteligentnym umowom eliminujesz pośredników. To sztandarowy argument zwolenników smart kontraktów. Ty i druga, trzecia, czwarta itd.,strona umowy sami sobie ją piszecie. A właściwie nie piszecie, tylko polegacie na rejestrze umów w technologii blockchaina. Dostajecie gotowe warunki umowy dostosowane do Waszych potrzeb zapisane w programie komputerowym. Dzięki temu nie musisz opłacać brokera, agenta nieruchomości, a przede wszystkim prawnika. No może i nie, ale pod warunkiem, że:
- Ty i wszystkie strony umowy macie rachunki w tej samej kryptowalucie,
- Wszyscy znacie świetnie język programowania, w którym umowa jest spisana
Czyli już na wstępie widać, że jakieś koszty jednak będą, bo Ty i reszta Twoich kontrahentów musicie sobie sprawić rachunki w tej samej kryptowalucie . Poza tym musicie też mieć pewną ilość kryptowaluty na opłacenie zapisania samej inteligentnej umowy.
A co jeśli nie jesteś biegłym programistą w języku umowy? No to wtedy trzeba jeszcze opłacić kogoś, kto ten język zna. Musisz wiedzieć na co się umawiacie, jeśli w ogóle ma być mowa o zawarciu prawnie wiążącej umowy.
Reasumując, pozbyłeś się prawnika, pozbyłeś bankiera, za to musiałeś kupić ileś jednostek kryptowaluty oraz opłacić usługi programisty biegłego w języku inteligentnej umowy.
Czyli zastąpiłeś jednego pośrednika innym (programistą), na dodatek nie jesteś w stanie w żaden sposób kontrolować jakości jego usług. Wszak języka programowania nie znasz.
A i przede wszystkim musiałeś założyć rachunek w kryptowalucie i zakupić ileś jednostek. Gratuluję, właśnie wkroczyłeś na grząski grunt obrotu walutami, którego kompletnie nikt nie kontroluje. No może poza twórcami tych walut oraz wszelkiej maści pośrednikami w ich obrocie. Gdzieś tego bitcoina musisz zakupić. Czemu nie na giełdzie kryptowalut? Może na takiej, jak BitMarket.pl, która dosłownie rozpłynęła się w wirtualnej przestrzeni dwa dni temu wraz z ok. 60 milionami złotych klientów?
Naprawdę, korzyści z odejścia od umów tradycyjnych, to tutaj nie wiedzę, ale idźmy dalej.
PEWNOŚĆ WYKONANIA INTELIGENTNYCH UMÓW
Kolejna przewaga smart kontraktów nad tradycyjnymi umowami to ich rzekoma pewność wykonania. Wszak po zawarciu inteligentnej umowy wszystko dzieje się automatycznie i technologia blockchain czuwa nad jego wykonaniem. Zasada „ jeśli- to”, pamiętasz? Więc jeśli wszystko idzie zgodnie z planem i strony wywiązują się z obowiązków w umowie, to technologia blockchain się sprawdza, ale co jeśli coś pójdzie nie tak? Pamiętasz mój przykład z zamawianiem szkła na produkcję 12 szklanek z monogramem z poprzedniego wpisu o smart kontraktach?
Co gdyby dostawca szkła przesłał producentowi szklanek nie ten kolor szkła co trzeba? Jak producent szklanek miałby to reklamować? Przecież w technologii blockchain wszystko dzieje się automatycznie. Musiałby to zrobić w jakiś zwykły, „nieinteligentny” sposób, czyli dzwoniąc albo wysyłając maila.
Czyli musimy jedak wyjść z trybu smart kontraktu. Ale teraz większy problem to taki jak zatrzymać transakcję. Pamiętaj, że wykonanie inteligentnej umowy odbywa się automatycznie. Jeśli nie została wystarczająco dobrze napisana i nie przewiduje możliwości wstrzymania wykonania, bo dojechał nie taki kolor szkła, to koniec. Z Twojego rachunku w kryptowalucie zapłaciłeś za szkło i jeszcze przelałeś zaliczkę producentowi szklanek.
A CO Z NIENALEŻYTYM WYKONANIEM UMOWY
A co jeśli dostałeś szklanki, ale część jest pęknięta albo są kiepsko zrobione i jeszcze producent umieścił na nich zły monogram? Wciąż musisz to sam ocenić, bo póki co nie zrobi tego za Ciebie żaden program, więc kolejny raz automatyzacja procesu nie zdaje egzaminu. Poza tym, w przypadku umowy o działo (dziełem są szklanki w tym wypadku), masz jako zamawiający prawo na przykład zażądać żeby producent szklanek Ci je poprawił, możesz też żądać obniżenia ceny (art.638 kc w zw. przepisami o gwarancji i rękojmi przy sprzedaży). Tutaj inteligentna umowa znowu nie zdaje egzaminu, ponieważ po pierwsze trzeba jakoś zatrzymać jej wykonanie, po drugie wprowadzić do niej uzgodnione zmiany, a po trzecie musicie się jakoś z tym producentem szklanek dogadać. Do tego znowu są potrzebne zwykłe, „nieinteligentne” metody.
O ileż łatwiej jest ze zwykłą, tradycyjną umową o dzieło . Przecież możecie się nawet wymienić mailami, ustalić warunki i wynagrodzenie. A jeśli zajdzie potrzeba zmiany, to się porozumiecie i zmienicie umowę w ten sam sposób. Nie wiem jakim cudem inteligentne umowy miałby to być lepsze od tradycyjnych i jak konkretnie miałyby ułatwiać i zabezpieczać wykonanie umowy. A już nawet nie wspominam o takich detalach jak uprawnienia konsumenta do odstąpienia od umowy w ciągu 14 dni od zawarcia umowy na odległość. Cóż, inteligentne umowy z całą pewnością są umowami zawieranymi na odległość, ale czy gwarantują to uprawnienie konsumentom? To chyba pytanie retoryczne, prawda?
INTELIGENTNE UMOWY W SĄDZIE
Prawdopodobnie najciekawiej byłoby gdyby strony takiej inteligentnej umowy wylądowały sądzie. Przede wszystkim w jakim sądzie i gdzie? Pisałam już o tym jak ważny jest wybór właściwości sądu i prawa umowy we wpisie o zawieraniu umowy o współpracę. Program inteligentnej umowy musiałby uwzględnić taki szczegół jak wybór sądu. Wszak transakcja na którą zawarto smart kontrakt może się odbywać między Tobą a kontrahentem z, dajmy na to, Hong Kongu. Załóżmy jednak, że to, który sąd powinien się sprawą zająć uda się ustalić na podstawie przepisów praw międzynarodowego. Ciekawe według jakiego prawa sąd miałby taką inteligentną umowę interpretować? Poza tym jakoś trzeba by było „wyciągnąć” treść inteligentnej umowy z programu i przetłumaczyć na ludzki język zrozumiały dla sądu. No sądy na świecie jeszcze nie programują w języku smart kontraktów. To kolejna, bardzo poważna komplikacja, której łatwo uniknąć jeśli się decydujesz na zwykłą, „nieinteligentną” umowę.
INTELIGENTNE UMOWY LEPSZE OD „ZWYKŁYCH”?
Moim zdaniem na razie nie tylko nie lepsze, ale wręcz gorsze.
Masz nad nimi jako strona ograniczoną kontrolę, bo nie znasz ich treści (no chyba, że sam programujesz w języku umowy). Mechanizm „jeśli-to” i pełna automatyzacja wykonania umowy nie sprawdza się absolutnie kiedy umowa jest tylko ciut bardziej skomplikowana od zakupu bitcoinów. Do tego gdyby coś poszło jednak nie tak i musiałbyś dochodzić sowich praw z inteligentnej umowy w sądzie, to byłoby to masakrycznie trudne. I kosztowne dodajmy. Dodatkowo, cały ten slogan z decentralizacją i eliminacją pośredników. Cóż, tradycyjnych typu bankier czy prawnik inteligentne umowy eliminują. Ale za to dodają nowych takich jak pośrednicy w obrocie kryptowalutami oraz programiści inteligentnych umów no i całą masę „inżynierów i profesjonalistów technologii blockchain”. Mam takie wrażenie, że ktoś tu Cię chce zrobić w konia. Jedni pośrednicy są zastępowani innymi. Nad tymi nowymi nie ma kontroli żadna zorganizowana instytucja. Wszystkie te biznesy są w 100% wirtualne i mogą zniknąć niczym BitMarket, w ciągu dnia albo jeszcze szybciej.
Pozdrawiam, Prawstoria